­
­

Co warto zjeść we Lwowie?


Małe lokale z winem, restauracje z niesamowitym klimatem, stragany, na które można napotkać co krok na Starym Rynku. Ukraińskie tradycyjne potrawy, nalewki, kawa po turecku, nabiał kupiony na targu prosto od starszej Pani. Nam posmakowało! 

Pijana Wiśnia

П'яна Вишня to i lokal w Rynku, i mały straganik niedaleko ulicy Staroyevriejskiej i synagogi. My natrafiliśmy na niego właśnie tam. Podaje się tam tylko i wyłącznie nastojankę, czyli naszą rodzimą nalewkę, a konkretnie wiśniówkę - w kryształowych kieliszkach, które możesz wziąć ze sobą, usiąść na pobliskim murku, bądź ławeczce, i spokojnie wypić. Jeśli chcesz, oprócz nektaru dorzucą parę wiśni do środka ;)
Dobre. Co ja mówię, pyszne! Tylko nie zapomnijcie oddać kieliszków po wypiciu.


Banosz 

Karpacka kasza warzona na śmietanie - cytując Menu Kumpla. Na talerzu wraz ze skwarkami, boczkiem i bryndzą. Niesamowicie słona, mięsna, tłusta, nie do przejedzenia. Zaś w Baczewskim? Poezja! Leciutka, nietłusta, i podawana z królikiem.

Sało - odważysz się spróbować?

Sało to nic innego jak solona... słonina. Aromatyczna, z czosnkiem, majerankiem, słodką papryką i innymi ziołami. Pokrojona w cienkie plasterki świetnie smakuje podana ze świeżym chlebem, marynowaną czy też świeżą cebulką. Na początku byłam zszokowana samym pomysłem, jednak gdy spróbowałam, od razu się przekonałam. To jest po prostu dobre. Tłuste, jak to kuchnia galicyjska, jednak pod wódkę...

Sało na zdjęciu pochodzi z Lampy Gazowej - to ten zestaw ze szczypiorkiem, cebulą i chlebem z tyłu. Na pierwszym planie mamy patelnię pełną warzyw i kurczaka, a w tle mojito piwne w menzurce. Wszystko przepyszne.


Barszcz ukraiński

Przyznam się, że próbowałam go, gdzie tylko miałam okazję. W chwalonym Atlasie był niesmaczny, w Domu Legend (na zdjęciu) smakowity, zaś najpyszniejszy - w Kumplu. Przy okazji zaś można zobaczyć jak szybko schodzi pół litra kwasu chlebowego, gdy tylko trafi w moje ręce.



Kwas chlebowy

Przepyszny, orzeźwiający napój który powstaje dzięki fermantacji chleba. Kosztuje grosze (pół litra -  15 hrywien w restauracji, około 2,25zł). Słodki, ale nie przesłodzony; zupełnie inny od gazowanych kwasów, które możemy dostać w Polsce. I ponoć ma właściwości zdrowotne, szczególnie polecane przy przejedzeniu, bólu brzucha, wzdęciach - o co przy kuchni galicyjskiej nietrudno ;)

Czekolada

Ta z Lwowskiej Manufaktury Czekolady - na gorąco, serwowana z przeróżnymi dodatkami, chili, konfiturą różaną, marshmallow, cynamonem, migdałami... Ale także małe tabliczki do kupienia, na prezent dla znajomych, o przeróżnych kształtach i smakach.


Twaróg, śmietana, masło i jajka od babci z targu

Jestem mieszczuchem. Nigdy w życiu nie piłam mleka prosto od krowy, nie jadłam wiejskiej śmietany, ani twarogu - znałam smak jedynie tych sklepowych. Jednak gdy poszliśmy na targ, i zostałam zagadywana przez starsze panie, nakłaniające mnie bym spróbowała, wzięła na palec, że u nich najlepsze - kupiłam, od razu, bez mrugnięcia okiem. 
I polecam, nawet jeśli znacie te smaki - porównując jakość ukraińskich produktów w sklepach, naprawdę lepiej jest po prostu wybrać się na targ. A tych wcale nie jest mało ;)


Kawa po turecku

Klasyk wszelkich przewodników po Lwowie, które wskazują to miasto jako raj intelektualistów, spędzających dawien dawno swój czas w kawiarniach. Ta podawana w Ormiance (Virmenka)  urosła do miana mitu. Mit mnie nie powalił - zupełnie przeciwnie niż kawa podawana przez sztygarów we Lwowskiej Kopalni Kawy - aczkolwiek warto przekonać się na własnej skórze. Kawa zaparzana w tygielku, w gorącym piasku, niewątpliwie ma swój urok. 

Wino na Starożydowskiej

Staroievrieiska winiarniami stoi. Natrafimy i na 'Wino i Wafla', gdzie do kieliszka trunku dostaniemy wafla na słono, słodko bądź niesamowicie słodko, jak tylko sobie zażyczymy. Są też dwa lokale Bukiet Wina - gdzie kieliszek dobrego, półsłodkiego, czerwonego dostaniemy już za 14 hrywien. 2 złote. Koneserką nie jestem, aczkolwiek możliwość wyjścia ze znajomymi na miasto i próbowania kolejnych smaków, z pewnością lepszych niż Carlo Rossi, za takie kwoty - marzenie! I podobnie myślą chyba również Lwowianki - nam było trudno znaleźć wolne miejsce. Ale wystarczy się przespacerować uliczką i najpewniej jakieś się zwolni ;)
My po prostu zdawaliśmy się na Panie za barem i spróbowaliśmy z połowę karty. Warto. Nawet ot tak, by przysiąść, odpocząć na chwilę.


Dziwne cosie na patyku

Do tej pory nie mam pojęcia co to jest, a chciałabym wiedzieć!
Słodkie kulki, a konkretniej ich dwa rodzaje - jedne, w środku z masą makową, obtoczone kaszką manną i makiem. Drugie, czekoladowe, z marmoladą, w orzeszkach. Przepyszne, kosztowało z 5-10 hrywien. Zwiedzając Szewczenkowski Gaj byliśmy tak głodni, że nie mogliśmy sobie odmówić.




...tak naprawdę warto wszystko.

 W tym mieście jest tyle smaków, żydowskich, tureckich, ukraińskich, a same ceny są tak niskie, że Lwów możnaby i zwiedzać śladami restauracji. 

You Might Also Like

0 komentarze