Karpacz - propozycje krótkich wycieczek
Dwie propozycje na dłuższą (ponad 20 km) i krótszą (12 km) trasę, w sam raz na kwietniowy weekendowy wypad w góry. Krótkie wycieczki w okolicy Karpacza: przyjemna, choć nieco bardziej wymagająca trasa na Śnieżkę, oraz spokojny szlak na Chojnik.
Na Śnieżkę!
kwiecień 2016, dwa tygodnie przed maturą.
Trasa którą dobrze się wspomina - wyszła ładna 23 kilometrowa pętelka, uwzględniająca zdobycie zimowej Śnieżki, zahaczenie o cztery schroniska (Samotnia, Strzecha Akademicka, Dom Śląski - w którym pobierają hajsy za siku, hejtuję - i czeska Jelenka). Zimowa. Z podążaniem śladem tyczek, ze śniegiem po kolana albo i więcej.
Potem zaczyna robić się zimowo, te zdjęcia to już Mały Staw i Samotnia.
A potem jest jeszcze cudowniej. Ta biel śniegu, zamarznięte gałęzie kosodrzewiny które wyglądają jak kwiaty, chmury, całkowity brak ludzi - marzenie!
Samo podejście na Śnieżkę w tym czasie było oblodzone, pełne śniegu i dość trudne - trzeba było mocno trzymać się łańcucha. Wchodziliśmy od strony Domu Śląskiego, by przejść szczytami dalej, jednak spotkaliśmy dwie osoby schodzące od tej strony i wydawało się to niebezpieczne. Ślizgali się, upadali, część trasy, o ile dobrze pamiętam, postanowili przebyć zjeżdżając na tyłku ;)
Dalej idzie się spokojnie, szczytami, nieco schodząc, aż do Jelenki, w której chcieliśmy zjeść, ale nie wzięliśmy koron, smutek. Idziemy więc dalej, schodząc na czarny szlak, wchodzący w las. Przyjemny, ze strumykiem płynącym obok. Robi się wiosennie!
I tak w sumie, to jesteśmy już w Karpaczu. My nie dochodziliśmy do Białego Jaru, bo nocowaliśmy w hostelu Krokus na Grzybowej, który szczerze polecam - i obok którego akurat przechodzi ten powrotny zielony szlak :)
Z Karpacza na Chojnik
Na tym szlaku, przyznam, że się nieco przejechałam. To miała być długa, choć przyjemna trasa, bez znaczących podejść, nieco wioskami, lasami, zahaczając o wodospad Podgórnej, docierając do Chojnika (jak tam jest ładnie!) i wracając do Karpacza w miarę możliwości nie tym samym szlakiem (nie lubię). Dało się. 28 kilometrów i powrót przed zmrokiem, okupione bardzo bolącymi stopami, zmachaniem, zziajaniem i klnięciem na przystanki PKSu w mijanych wioskach (bo nic nie jeździło).
Dlatego proponowana przeze mnie trasa nie obejmuje powrotu szlakami, lecz zejście do Sobieszowa (nieuzwględnione na mapce poniżej) i podjechanie z powrotem do Karpacza. Około 12 km.
Zaczynamy z Wangu, przy budce z biletami do Parku Narodowego skręcamy w prawo i idziemy zielonym szlakiem, przez Borowice, aż do wodospadu Podgórnej. Cała ta trasa w zasadzie to odcinki idące przez las, w których nikogo nie ma, kawałek przez wieś, i znów w las. Przyjemna. Po drodze mijamy Ogród Japoński - my nie weszliśmy, martwiąc się, czy zdążymy przed zmrokiem, jednak gdybyśmy nie wracali pieszo, z pewnością odwiedzilibyśmy go.
Później Przesieka Złoty Widok - Przesieka - Przełęcz Różyckiego. Warto zwrócić uwagę na tablice ustawione przy szlaku, można z nich dowiedzieć się wielu ciekawostek o okolicy. Mi zapadł w pamięć ten o pechowym domu wczasowym, który przechodził z rąk do rąk, a obecnie straszy wybitymi oknami.
Podejście pod Chojnik miłe dla oka, idzie się schodkami, skałkami, aż wychodzimy naprzeciwko kamiennej bramy, jak do Tajemniczego Ogrodu. Sam Chojnik zaś nie zrobił na mnie dużego wrażenia, do momentu gdy nie weszłam na mury. Widoki są piękne, i chociażby dla nich warto wydać te 4 zł - bo o tej porze w zamku nie dzieje się nic. W schronisku zaś brak i ciasta (miał być sernik!), i zupy. Bo się skończyły, proszę jeść batony i pić herbatę.
My wracaliśmy do Karpacza z buta, nieco modyfikując trasę (czarnym szlakiem do Zachełmia i Podgórzyna), 'drogą ku wodospadzie' - cudna nazwa dla uliczki na wsi - i zielonym szlakiem do Wangu. Dziś, zeszłabym czarnym szlakiem do Sobieszowa, podjechała do centrum Jeleniej Góry (albo i niekoniecznie) i wsiadła w busik do Karpacza.
Warto się wybrać - szczególnie na Śnieżkę!
0 komentarze