Jesień - ach/ech, to ty...

 

Mój stosunek do jesieni jest dwojaki. Kocham siedzieć z książką w ręce i spoglądać zza szyby na deszczową ulicę i przemykających pod parasolami ludzi. Nienawidzę zimna, ciemności i dni, kiedy nie jestem w stanie zrobić nic, nawet kubka herbaty, tylko leżę w łóżku i płaczę. 

Szukam czegoś, co mnie pocieszy. To dlatego otaczam się serialami, mnóstwem światełek, ładnie pachnącymi świeczkami, ciepłym kocem i stosem książek. Buduję coś w rodzaju fortu, schronienia przed światem, który ciągle czegoś ode mnie chce.

Jesienne wieczory są długie. Boję się, że w połowie października skończą mi się seriale do oglądania, książki do przeczytania i chęć do życia. 

Więc szukam czegoś, co sprawia mi radość. Wyciągam matę do jogi, by była na widoku. Bo może zechcę na niej stanąć, zrobić parę asan, lubię to przecież. Szkicuję w telefonie, mówiąc cichemu głosikowi w mojej głowie, że wcale nie muszę pięknie rysować, by móc to robić. Chcę kupić sznurek bawełniany i upleść makramę. Pójść na aqua aerobik. Dorobić pięterko do wybiegu świnek. Zacząć robić zdjęcia lustrzanką. Wyznaczam sobie małe cele, wymyślam rzeczy, których sądzę że chciałabym spróbować, że mogłyby mi się spodobać.

Czasami jesień to pora roku, którą trzeba przeżyć, we względnie dobrym psychicznie stanie. 

You Might Also Like

0 komentarze